Odwiedzając Dubaj zazwyczaj wszyscy chcą zobaczyć najwyższy budynek świata. Burdż Chalifa to faktycznie świetna atrakcja i nie można jej przegapić. Jednak warto także zajrzeć do tzw. starej części Dubaju. To trochę inny świat niż nowoczesne centrum.
My zachęceni jednym z filmów, które zobaczyliśmy przed wyjazdem, pojechaliśmy w nocy, zobaczyć Bollywood General Trading. Dzielnicę, w której królują supermarkety z najróżniejszymi towarami. Można zakupić tu pamiątki w atrakcyjnych cenach. Ale my nie pojechaliśmy po pamiątki. Zaparkowaliśmy samochód i wyruszyliśmy w nocną wycieczkę po Starym Dubaju. I to była przygoda! Ulice pełne ludzi i samochodów. Sklepy pełne złota wypełnione po brzegi klientami! Wyjątkowe odgłosy dobiegające z Wielkiego Meczetu w Dubaju – Grand Bur Dubai Masjid oraz z jego okolic. Później wybraliśmy się do Starej Mariny, gdzie można przepłynąć zatokę dubajską łodzią abrą. Stary Dubaj to tradycyjne budownictwo, wieże i minarety. To zwykli ludzie w prostych abajach i kandurach. Mieszka tu wiele Hindusów i Pakistańczyków.
Dubaj to kontrasty. Chociaż nowoczesna część miasta bardzo szybko się rozrasta, wyjeżdżając samochodem kilka, kilkanaście kilometrów dalej, widzi się nie tylko pustynię, ale przede wszystkim ciężką pracę imigrantów żyjących w kiepskich (to i tak łagodne słowo) warunkach. Na autostradzie wciąż mija się robotnicze autobusy, w których imigranci przewożeni są na place budowy. Nie jest to miły widok. Jest to bardzo smutny widok. Kiedy w dodatku zdajemy sobie sprawę, że większość z nich przyjechała do Dubaju, myśląc, że dzięki pracy w tym „raju” wspomoże swoje rodziny pozostawione daleko np. na Półwyspie Indyjskim, a w zamian dostała pracę w trudnych warunkach, często ponad siły, za bardzo niskie wynagrodzenie, robi się już nie tylko nie miło, ale przerażająco. Znacznie łatwiej patrzy się na zadbanych Dubajczyków, mężczyzn i kobiety, w pięknych abajach i kandurach, pachnących najdroższymi perfumami i przyjeżdżającymi najnowszymi modelami samochodów na prywatne parkingi z w centrach handlowych, których podłoga wyłożona jest złotem, niż na imigrantów ze spuszczonymi głowami wchodzącymi do pracowniczego autobusu.
Dlatego, jeżeli jedziemy do tego typu miejsc, warto wynająć samochód i zobaczyć, jak mieszkają zwykli, prości ludzie. Jak się ubierają, co jedzą, jak żyją. Czasem wyprawa kilka kilometrów poza centrum może zupełnie zmienić „odbiór” danego miejsca.
(Przepraszam za jakość zdjęć. Są to screeny z nocnych filmów)
@Nowiccyteam B&A